Rowerem przez góry, lasy, doliny… i rzeki.

                                                     

   „Bądź gotowy dziś do drogi, drogi którą dobrze znasz…” tymi słowami jakże  znanej i lubianej piosenki  Haliny Frąckowiak możemy zacząć nasz cykl o rowerowych wypadach. Kiedyś rower wykorzystywany był nawet w Wojsku Polskim; między innymi przez Warszawską Brygadę Pancerno – Motorową. Zakładano towarzystwa cyklistów, publikowano czasopisma miłośników jednośladów, pisano zasady prawidłowej jazdy. Co więcej, rowery posiadały swoje tablice rejestracyjne. Bicykle opanowały ulice miast, miasteczek i wsi. Rowery produkowano w całej Polsce: w Warszawie, Łodzi, Częstochowie, Kielcach, Czechowicach, Białymstoku itd. Kto z nas nie miał w swojej młodości „Pelikana”, „Wigry 3” lub innego jednoślada. Jakaż to była przyjemność o świcie na swoim „rumaku” przywieźć w stylowym koszyczku przymocowanym do bagażnika lub kierownicy świeże bułeczki i mleczko z pobliskiego sklepiku.
   

      Walory turystyki rowerowej nie trzeba chyba szerzej omawiać, jazda na rowerze poprawia krążenie krwi, zwiększa objętość naszych płuc, wzmacnia „serducho”, dobrze wpływa na przemianę materii, buduje masę mięśniową, kształtuje gibkość, wytrzymałość. Człowiek po rowerowej wycieczce „nabiera wiatru w żagle” i w poniedziałek otwierając oczy ma przed sobą widoki z weekendowej wycieczki, lekkie zakwasy tu i tam, ale co najważniejsze, motywację do pracy.
    

Zabierajmy znajomych, kolegów lub rodzinkę. Pamiętajmy o bezpieczeństwie, czyli kask z atestem - ale nie przewieszony przez kierownicę tylko na głowie - rękawiczki też nie zaszkodzą. W sklepach rowerowych można znaleźć profesjonalne stroje, może dla kogoś, kto nie czuje klimatu rowerowego wydawać się mogą dziwne. „Kto jeździ na rowerze w obcisłych spodenkach z pampersem /czyli wkładem zmiękczającym/” – można usłyszeć od niektórych osób. Jeżeli ktoś więź z rowerem opiera na oglądaniu katalogów i jeżdżeniu palcem po mapie,  nie zrozumie całej specyfiki tego sportu. Przyznam szczerze, że zaczynając swoją przygodę z rowerem też byłem sceptycznie nastawiony do tego typu uniformów. Jednak kiedy podczas jednej z wielu pięknych wycieczek jadąc sobie w zwiewnych spodenkach i luźnej podkoszulce, wyglądając przy tym jak balon w pędzie powietrza, pewna niezwykła mała istotka, którą potocznie nazywamy pszczołą, zainterweniowała w bardzo newralgiczną część mojego ciała… ból nieznośny. W tym momencie postanowiłem zmienić swoje poglądy, wybrałem się na drugi dzień do sklepu i jak na te czasy doznałem szoku cenowego. Poszukałem i kupiłem co trzeba, czyli spodenki i koszulkę. Oprócz ubioru, kasku zainwestujmy w mały zestaw naprawczy, czyli klucze, dętka, składana pompka oraz materiały opatrunkowe. Uwierzcie mi, nie zajmuje to wiele miejsca i nie waży dużo a może nas wybawić z opresji. Osobiście posiadam małą sakwę podpiętą  pod siodełko i sprawa załatwiona.
  

     Planowanie wycieczek polecam dzień wcześniej, chociaż spontaniczne również mają swój urok. Każdy z nas ma swoją wytrzymałość i wie na co go stać, nie forsujmy się zbytnio, bo to nie peleton. Jazda na rowerze ma sprawiać przyjemność, co nie znaczy że nie mamy się zmęczyć, jednakże oceniajmy swoje możliwości i planujmy trasę a nie na odwrót; tzn. planujemy, wyruszamy a w połowie trasy szukamy przystanku autobusowego bo nie mamy siły ani wrócić ani jechać dalej. Starajmy się wybierać trasy, które w małej części prowadzą głównymi drogami, pamiętajmy o tym, że kierowcy samochodów nie zawsze są nam przychylni, a poza tym w weekend może nie tak jak w tygodniu, ale jednak większe samochody troszeczkę nam tego świeże powietrze zatruwają.
   

Sprzęt sprawdzony, czyli hamulce, ogumienie, naprężenie szprych, luzy na piastach, korbowodzie – ma ich nie być. Pakujemy jedzenie – tylko nie bułki z szynką bo to nie biwak pod gruszą - bidony z wodą i napojem izotonicznym, batony energetyczne; mapa z trasą, gotóweczka, aparat, telefon, ubranie na niepogodę i co tam jeszcze potrzebujecie.
   

     Wyruszamy zwiedzać, odkrywać, podziwiać, rozkoszować się pięknymi miejscami , często zapomnianymi. Z pewnością spotkamy wielu ciekawych ludzi, czekają nas pogodowe przygody, które nas nie złamią, ciężkie podjazdy, strome zjazdy, wiatr i nie tylko wiatr we włosach. Rozkoszujmy się, bo jak to śpiewał Rysiek Riedel „W życiu piękne są tylko chwile…”.
 

Artykuł dodany przez:
Maciej Chojna
EnglishFrenchGermanItalianPortugueseRussianSpanish