Wesołych i Ruchliwych Świąt!
W Święta wskazany jest ruch. Proponujemy więc kilka rozweselających dyscyplin sportowych.
Stosowny na Wielkanoc będzie wyścig z jajkiem na łyżce, może być to bieg z pisanką. Łyżkę trzymać należy w rękach lub - wersja trudniejsza - w zębach. Z biegów słynne są angielskie biegi za serem, o dwustuletniej już tradycji. Krążek sera turla się ze zbocza, a za nim turlają się lub biegną chętni na ser zawodnicy, znający pewnie pyszny jego smak. Co roku setki śmiałków stają na starcie serowej dyscypliny i biegną na łeb, na szyję, a krążek się toczy. Przy okazji można sobie coś połamać, coś zwichnąć, ale to drobiazg. Najważniejsza jest dobra zabawa, a śmiać sie można nawet do ... sera.
Stara zabawa , czyli przeciąganie liny, polecana jest na spotkania rodzinne, integracyjne, rodzinne, koleżeńskie i inne. Sposób na stratę paru kalorii. Dodatkowo wspólne zwycięstwo może zjednoczyć nawet zwaśnione towarzystwo.
Przy okazji marcowej błyskawicznej klęski naszej reprezentacji piłkarskiej w meczu z Ukrainą na Stadionie Narodowym w Warszawie niezwykle aktualny okazał się rzut młotkiem do telewizora. Rozgrywany w dwóch kategoriach, w systemie Pal i Secam i rzut terenowy poprzedzony biegiem z młotkiem na odległość 1500 m. Na Warmii rozgrywane są w tej dyscyplinie Mistrzostwa Świata. Tak, że nie ma co żartować! Podobno sponsorować chcą ten sport liczne wytwórnie telewizorów.
Z rzutów ciekawą i ogólnodostępną dyscypliną jest rzut telefonem komórkowym. Aktualny rekord należy do Anglika, który rzucił ponad 95 metrów.
Szkoci zaś wymyślili rzut beretem. I rzucają sobie. Beret, przeznaczony do tej dyscypliny, można ustabilizować na konstrukcji z drutu. Lepsze osiągi. Naśladownictwo możliwe, koszty sprzętu – jak na Szkotów przystało – niewielkie. Polska odmiana to rzut beretem moherowym.
Na Śmigus Dyngus wskazane byłyby dwie stosowne do okoliczności dyscypliny, a to bezpieczne dla zawodników podwodne karate lub podwodne kolarstwo. Rower jest sprzętem ogólnodostępnym, tylko butlę z tlenem trzeba dokupić i na start.
Typowa dyscyplina rodzinna to przenoszenie żon.
Chodzi o to, aby w jak najkrótszym czasie przejść z żoną, którą mamy na plecach, przez tor przeszkód (żona może być cudza). Jeśli żona upadnie, dostajemy 15 sekund karnych i oczywiście reprymendę od żony. Korzeni tej sportowej zabawy szukać należy w Finlandii.
Można spróbować swych sił organizując wyścigi w workach, w rodzinnym lub przyjacielskim gronie.
Natomiast nie polecamy: rzucania mięsem, miotania obelgami, przeciagania struny, skakania sobie do oczu, i slalomu po supermarketach.
Opracowała Sonia Baran
Żródło: Internet